Anime podobne do Dragon Ball i Naruto – co warto oglądać?


W marcu 2018 roku fani Dragon Ball Super mieli po raz ostatni możliwość obejrzenia swojego ulubionego bohatera na ekranach telewizorów. 131. odcinek zakończył emocjonującą i pełną zwrotów akcji serię animowanych filmów z Sonem Goku na czele. W Polsce ostatni odcinek wyemitowano w lutym 2019 roku. Nieoczywisty finisz serii zrodził jednak szereg pytań i zasiał ziarno niepewności wśród fanów Dragon Balla. Czy to faktycznie już koniec serii, która stanowiła kontynuację przygód japońskich bohaterów sprzed ponad 20 lat? Czy istnieje jeszcze jakieś inne anime, które w godny sposób jest w stanie zastąpić niezapomniane perypetie, z jakimi widz konfrontował się oglądając serial Dragon Ball? I wreszcie – co oglądać zamiast serii Dragon Ball?

anime podobne do Dragon Ball

Za co ludzie pokochali japońskie seriale?


Anime to rzecz jasna japoński produkt, który – spośród całego wachlarza dzieł i wytworów kultury Kraju Kwitnącej Wiśni – zdobył i wciąż zdobywa niesłychany, międzynarodowy rozgłos. Japońskie seriale wdarły się do świadomości widzów na całym świecie niemalże inwazyjnie. Siła, która stoi za animowanymi bajkami z Japonii, polega na tym, że anime jest częścią japońskiej popkultury; czymś, z czym Japończycy się utożsamiają i co oglądają w wolnych chwilach. Anime to nie tylko tytuły, w których możemy oglądać konfrontację dobra ze złem, epickie potyczki, niebotyczną prędkość wojowników, super-moce czy nadludzkie umiejętności poszczególnych bohaterów. To także produkcje z różnych dziedzin, poruszające zróżnicowaną tematykę. Jednak seriale z gatunku przygodowych, zawierających elementy komedii, fantazji czy kryminału przebiły się na główny plan i stanowią o popularności anime na świecie od – przynajmniej – kilku dekad. Stąd też nie może dziwić fakt, że koniec serii Dragon Ball Super fani serii przyjęli z rozczarowaniem. Choć sama produkcja budziła spore obawy i zastrzeżenia tej najbardziej zagorzałej grupy fanatyków Son Goku – wytykano m.in. mniej staranną kreskę, czy gorszą fabułę – to koniec 131 odcinkowego serialu wiązał się ze smutkiem, żalem, a czasami nawet niezrozumieniem rzeszy fanów japońskiego anime. Zrodziło się pytanie – co oglądać zamiast Dragon Ball i czy któraś z produkcji anime w stylu Naruto czy omawianego Dragon Ball, jest w stanie tak głęboko zakorzenić się w umysłach młodzieży (choć nie tylko, bo seriale anime oglądają wszystkie grupy wiekowe) i osiągnąć sukces medialny i marketingowy.

Coś się kończy, coś się zaczyna


Stare powiedzenie mówi: “umarł król, niech żyje król!” – i z takiego założenia powinni wychodzić fani Dragon Balla. Koniec jednej z serii (a warto zaznaczyć, że było ich przecież kilka) nie oznacza całkowitego “zabrania zabawek” przez producentów bajki. Jeszcze do niedawna pojawiały się sprzeczne informacje dotyczące kontynuacji przygód Goku. Wskazywano, że jest to definitywny koniec serialowych przygód bohaterów, a resztę ich perypetii będzie można śledzić w wersji komiksowej – manga jest niemniej popularnym wytworem popkultury japońskiej, co anime. Słowo “manga” oznacza “niepohamowane obrazy” lub “humorystyczne obrazki” – termin ten sformułował Katsushika Hokusai, japoński mistrz drzeworytu przełomu XVIII i XIX wieku. Te dywagacje na temat wątpliwej przyszłości Dragon Balla okazują się być nie tylko niepotwierdzone, co nawet zdementowane.

Twórca Dragon Balla uspokoił fanów krótkim komentarzem na temat nowego filmu, stanowiącego kontynuację Dragon Ball Super. Najważniejszy przekaz, który wynika z wypowiedzi Akiry Toriyamy (jeden z autorów fabuły oraz projektant ilustracji) brzmi – to nie koniec historii o Goku, przygoda będzie kontynuowana. Zapowiedzi twórców mogą uspokajać zwolenników powstania nowych przygód Dragon Ball. W poprzednich przypadkach to właśnie film był swoistym preludium, prologiem, który zwiastował powstanie serialu. To przecież na podstawie produkcji “Starcie bogów” oraz “Zmartwychwstanie F” stworzono 2 pierwsze serie Dragon Ball Super. Być może w 2020 roku, albo w latach kolejnych, Goku na dobre wróci na ekrany telewizorów jako bohater nowej serii Dragon Ball. Wtedy poszukiwanie anime podobne do Dragon Ball i Naruto nie będzie konieczne. Dziś jednak, kiedy jedna z serii serialu się zakończyła, a drugiej jeszcze nie widać na horyzoncie, warto zastanowić się nad alternatywą dla kultowej produkcji anime.

Spopularyzowanie anime i światowy sukces


Wielki sukces marketingowy i wizerunkowy japońskich produkcji był niejako sukcesem samych mieszkańców Japonii. Anime, jako produkt, który miał konkurować z amerykańskimi, hollywoodzkimi produkcjami, wydawałoby się, że nie ma szans na przebicie się daleko poza Japonię. Okazało się jednak, że łatwość w produkcji, oryginalna technika tworzenia i brak konieczności wydawania dużych sum pieniędzy na produkcję bajek będzie strzałem w dziesiątkę. To w głównej mierze dzięki Japończykom anime rozprzestrzeniło się na cały glob. Amatorska dystrybucja i fanowskie przeróbki podbiły rynek nie tylko w USA, ale chociażby w Polsce.

W naszym kraju emisją odcinków Dragon Ball zajmowała się telewizja RTL 7, przemianowana później na TVN Siedem. Część z odcinków, m.in. serii Dragon Ball GT można było oglądać na kanałach AXN Spin oraz AXN Sci-Fi, także dostępnych na polskich odbiornikach. W polskiej telewizji wyemitowano wszystkie cztery serie, posiadały one polskiego lektora, trzy serie posiadały francuski, a od 37 odcinka serii Dragon Ball GT – japoński. Obecnie na kanałach dostępnych w polskiej telewizji możemy oglądać najnowszą serię przygód Goku – Dragon Ball Super (jak wspomniano wyżej, seria już się zakończyła, jednakże wciąż możemy zobaczyć reemisję poprzednich odcinków). Dragon Ball był dostępny także na popularnych na przełomie wieków kasetach VHS, a następnie na płytach DVD. Dziś wystarczy wejść na portale oferujące oglądanie seriali online, aby wrócić do przygód Goku raz jeszcze. Co prawda nie wszystkie odcinki są dostępne w sieci, jednakże lwią część z nich możemy cały czas oglądać na serwisach z plikami multimedialnymi.

Nie samym Dragon Ballem człowiek żyje


Prób dorównania wielkiemu japońskiemu gigantowi było wiele. Powstawało wiele różnych bajek z pogranicza anime, ukazujących przygody superbohaterów. Żadna z pozycji nie utkwiła jednak tak głęboko, jak zrobił to protoplasta. Wiele produkcji próbowało się zbliżyć do wielkiej popularności Dragon Balla. Bardzo blisko był Naruto, także emitowany w polskiej telewizji. Manga, a następnie serial anime opowiada historię o Naruto Uzumaki, młodym ninja, który stara się zyskać uznanie swoich rówieśników, a także marzy o zostaniu Hokage (przywódcą swojej wioski). Historia składa się z dwóch części, z których pierwsza rozgrywa się w latach młodości Naruto, a druga już wtedy, gdy Naruto dorósł. Seria oparta jest na dwóch pojedynczych mangach Kishimoto: Karakuri (1995), które zdobyły wyróżnienie w miesięczniku Shueisha Hop Step Award w następnym roku – oraz Naruto (1997). Manga została zaadaptowana na serial telewizyjny anime wyprodukowany przez Pierrot i Aniplex. Wyemitowano 220 odcinków serialu w Japonii w latach 2002-2007; angielska adaptacja serialu emitowana była w Cartoon Network od 2005 do 2009 roku.

Naruto: Shippuden, kontynuacja oryginalnej serii, miała premierę w Japonii w 2007 roku, a zakończyła w 2017 roku, po równo 500 odcinkach. Angielska adaptacja była emitowana na Disney XD w latach 2009–2011, a następnie w styczniu 2014 roku. W Polsce serial Naruto emitowano w stacji AXN Sci-Fi, Jetix, a następnie Disney XD oraz AXN Spin HD. Historia o Naruto została przyjęta bardzo pozytywnie. W niektórych aspektach mocno przypominała doświadczenia, które były przedstawiane w Dragon Ballu. To, co świadczyło o dużej popularności Naruto, to kwestia bardzo ciekawych dialogów, różnorodnych postaci i nietuzinkowych bohaterów. Całość dopełniana została przez dynamiczne sceny walki, niezwykle dosadnie przedstawiane na ekranach telewizorów. Wraz z rozwojem wydarzeń postaci zyskiwały coraz większą siłę, uczyły się nowych technik i umiejętności. Ryba jednak psuje się od głowy i także w przypadku Naruto możemy wskazać na tę prawidłowość. Coraz nudniejsza manga znajdowała przełożenie na wersję serialową – akcja stała się bardziej przewidywalna, często wracano za pomocą retrospekcji do dawnych przeżyć bohaterów, a sam serial zakończył się bardzo przewidywalne. Nie przeszkadzało to jednak wytworzyć, na kanwie Naruto, swoistej marki anime. Potwierdzono, że japońskie produkcje są niezwykle ciepło odbierane na całym świecie, a sukces Dragon Balla nie był jednorazowym wyskokiem. Co prawda serii o małym chłopcu nie udało się osiągnąć sukcesu Goku, to jednak anime w stylu Naruto na stałe przeszło do historii w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Żadne anime podobne do Dragon Ball i Naruto nie osiągnęło aż tak spektakularnego sukcesu jak te japońskie produkcje.

Czy istnieją anime podobne do Dragon Ball i Naruto?


To jedno z kluczowych pytań, jakie zadają sobie fani anime na całym świecie. Nie ma oczywiście na nie jednoznacznej odpowiedzi. Do tej pory powstało wiele produkcji, które chciałyby nawiązać do sukcesów wyznaczonych przez poprzedników. Cały czas powstają nowe mangi, a na ich podstawie filmy i seriale. Tworzone są także fanowskie przeróbki i nieoficjalne kontynuacje, które możemy znaleźć na tematycznych forach czy różnych stronach internetowych. Co więcej, wiele z japońskich produkcji zadebiutowało na ekranach i szybko straciło na impecie. Nie będzie łatwo osiągnąć podobny sukces, jak przypadku klasyków anime. Można zadać sobie fundamentalne pytania – co oglądać zamiast Dragon Ball i jak znaleźć anime w stylu Naruto, które spełni nasze oczekiwania? Na potrzebę tego artykułu sformułowano listę kilku najciekawszych pozycji, które niebawem mogą stać się całkiem popularnymi alternatywami dla japońskich klasyków. Nie są to oczywiście wszystkie seriale; jest to lista absolutnie subiektywna. Pozwala ona jednak “rozeznać się w temacie”:

* One Piece (1999) – to serial emitowany od 1999 roku. Opowiada historię Monkeya D. Luffy, który pragnąc zostać królem piratów, zbiera załogę. Łączy ją jeden główny cel – marzenia. Drużyna ma za zadanie odnaleźć tytułowy skarb. W serialu uświadczymy wiele wątków komediowych – pełno tutaj głupich min, żartów sytuacyjnych, przeplatanych z wątkami dramatycznymi. Fani “One Piece” wskazują, że w rzeczonym serialu nie ma aż tylu sztucznych zapychaczy, co np. w Naruto, dlatego ten serial ogląda się znacznie lepiej. Jest to produkcja niezwykle oryginalna, niepowtarzalna, ukazująca bajkowy świat pełen marzeń.

* Bleach (2004-2012) – to historia nastoletniego chłopca, Ichigo Kurosakiego, który jest zwykłym Japończykiem uczęszczającym do szkoły – poza jednym małym szczegółem: jest on w stanie widzieć duchy. Ten niezwykły talent pozwala mu nawiązać kontakt z nadprzyrodzoną postacią – Rukią Kuchiki. Kiedy zostaje ona ciężko ranna w obronie Ichigo przed Hollowem, którego ściga, Rukia przenosi swoje moce na Ichigo, aby mógł walczyć zamiast niej, podczas gdy ona odzyskuje siłę. Rukia jest w ten sposób uwięziona w ludzkim ciele.

* Hokuto no Ken (1984-1987) – dosyć wiekowy serial, który warto obejrzeć. Emitowany w obecnych latach mógłby osiągnąć duży sukces. Wojownik Kenshirou o dzielnym sercu wędruje po post-apokaliptycznym pustkowiu, szukając swojego rywala, Shina, który porwał ukochaną narzeczoną Yurię. Podczas swojej podróży Kenshirou wykorzystuje swoją zabójczą formę walki, Hokuto Shinken, aby bronić bezbronnych przed krwiożerczymi drapieżnikami. Wkrótce jego wyczyny zaczynają przyciągać uwagę większych wrogów, takich jak lokalnych watażków i rywalizujących ze sobą wojowników. W obliczu stale rosnących szans następca Hokuto Shinken jest zmuszony przetestować swoje umiejętności, starając się odzyskać to, na czym mu zależy. W obliczu nowych wyzwań i nasilającej się walki z niesprawiedliwością, Kenshirou stopniowo przekształca się w wybawcę, pogrążonego w przemocy, świata.

* Gintama (2006-2018) – telewizyjna adaptacja popularnej mangi Hideakiego Sorachiego. Akcja serialu toczy się w późnym okresie Edo, gdzie ludzkość jest atakowana przez kosmitów zwanych „Amanto”. Samurajowie Edo z Japonii walczą w obronie Ziemi, ale shōgun tchórzliwie poddaje się, gdy zdaje sobie sprawę z potęgi kosmitów. Zgadza się na nierówną umowę z kosmitami, wprowadzając zakaz publicznego noszenia mieczy i umożliwiając najeźdźcom wjazd do kraju. Miecze samurajów są konfiskowane, a bakufu Tokugawa (szogunat) zostaje marionetkowym rządem. Serial koncentruje się na ekscentrycznym samuraju, Gintoki Sakata, który pracuje jako wolny strzelec. Pomaga nastolatkowi o imieniu Shinpachi Shimura uratować swoją siostrę Tae przed grupą kosmitów, która chce wysłać ją do domu publicznego.

To tylko niektóre pozycje, które mogą przywołać na myśl pozytywne skojarzenia z anime w stylu Naruto. Są to bajki anime podobne do Dragon Ball i Naruto, jednakże w przeważającej większości nie osiągnęły nawet procenta popularności, jakie można przypisać dwóm głównym przedstawicielom japońskich produkcji.

Jeżeli jeszcze nie wiemy, co oglądać zamiast Dragon Ball, warto także zapoznać się z pozycjami poniżej:

  • Flame of Recca
  • Soul Eater
  • Toriko
  • History’s strongest disciple Kenichi
  • Fairy Tail
  • Brotherhood
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *